- Nie bój się... - zachęciłem waderę uśmiechem. - Jesteś w mojej jaskini i nic ci nie grozi... wpadłaś pod koła dyliżansu, uderzyłaś się w głowę i zemdlałaś.
- Dzię.. dziękuję... - uśmiechnęła się blado. Podałem jej ciepłą herbatę.
- Wypij... ogrzeje cię... - usiadłem obok wadery, a ona dała łyka gorącego napoju. - I jak? Już lepiej?
- Lepiej. - odparła z większą pewnością.
- A tak w ogóle to jestem Cole.
- Mystic. - przedstawiła się skrzydlata wadera.
- Piękne imię... - pochwaliłem waderę. Uśmiechnęła się blado. Miałem nadzieję, że czuła się już lepiej.
<Mystic?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz