Pierwszy, szczery uśmiech na pysku Serine'a! Byłam w siódmym niebie. Niestety, musiałam szybko zejść na ziemię. Czekała mnie tu niełatwa praca. Stanęłam przodem do blatu i zaczęłam wrzucać kolejne zioła do moździerza.
- Co robisz? I jak w ogóle otworzyłaś te drzwi? Przecież były zamknięte. Jakim cudem? - pytał Serine.
- Spokojnie, zaraz ci wszystko opowiem. Gdy zasnąłeś, nie wiedziałam, co robić. Wpadłam w panikę. Myślałam, że straciłeś przytomność i że cię już nigdy nie zobaczę. Wtedy usłyszałam skrzypienie drzwi. Otworzyły się samoistnie! Zupełnie tak, jakby ktoś je popchnął. Wraz z nowym pomieszczeniem odzyskałam zdolność logicznego myślenia. W kuchni znalazłam jakieś opatrunki i zioła. Zrobiłam na prędce maść, a potem obandażowałam cię. Teraz robię kolejną, ale tym razem zdecydowanie lepszą, złożoną z większej ilości składników. Jeszcze tylko chwila i wszystko będzie gotowe. Połóż się tam - tu wskazałam na małą, jasną kanapę - a ja zaraz przyjdę i zmienię ci opatrunki.
Basior posłusznie przycupnął na miękkim materiale. Ja dołączyłam do niego z moździerzem i nową porcją bandaży. Najpierw pozbyłam się starych, a potem rozprowadziłam maść grubą warstwą i założyłam nowe. Nuciłam przy tym przeróżne melodie. Od wesołych przyśpiewek aż do smutnych hymnów.
- Co to za piosenki? - usłyszałam pytanie.
- Przypominają mi dom i rodzinę. Wszystkich nauczyła mnie mama. To taka rodzinna tradycja. Inni przekazują sobie przedmioty, a my pieśni - odpowiedziałam.
Chwilę potem utkwiłam wzrok w jakimś niewidzialnym punkcie. Wróciłam myślami do chwil z dzieciństwa. Beztroskie dni spędzone na zabawie i figlach, a temu wszystkimi towarzyszył zawsze radosny akompaniament melodii, śpiewanych przez mamę. Ten obraz zapamiętam do końca życia.
- Zaśpiewasz mi coś? - zapytał Serine.
Jego pytanie zwaliło mnie z łap.
Jednocześnie chciałam i nie. Utkwiłam wzrok w podłodze. Wtem z mojego pyska zaczęły wypływać dźwięki. Śpiewałam pieśń, którą ostatni raz słyszałam, zanim zostaliśmy napadnięci. Lekkie jak piórko nuty zdawały się spadać do spokojnego jeziora. Smutny ton piosenki roznosił się po całej kuchni. Śpiewałąm o miłości i ogromnej tęsknocie za nią. Ta melodia i ten tekst zdawały się opowiadać moją historię. Kiedy patrzyłam na moich rodziców, chciałam być tak szczęśliwa jak oni. Popatrzyłam ukradkiem na Serine'a. Trudno było mi stwierdzić, co teraz czuł. Ja czułam smutek i to ogromny. Kiedy skończyłam swoją pieśń z moich oczu popłynęły łzy, które starałam się za wszelką cenę zamaskować. Zapadła cisza. Basior popatrzył na mnie, ale ja uciekłam wzrokiem.
Wtedy powiedział:
...
<Serine?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz