sobota, 8 listopada 2014

Od Samanthy CD. Matta

Coś we mnie zakipiało ze złości, ale postanowiłam zachować wewnętrzny spokój. Zapukałam palcami o podłogę i westchnęłam ciężko.
- Ta gestykulacja miała znaczyć, że była...? - zapytał Matt z nieco skurczonym głosem. Podeszłam do niego i objęłam go jednym ramieniem, drugim zataczając koło tuż przed jego oczami. Moja wewnętrzna siła powoli zaczęła nie znajdować ujścia.
- To było, mój drogi, głupiutki basiorku, lekarstwo. - zacisnęłam pięść.
- No dobrze... ale na co? - zdziwił się Matt.
- Na moją chorobę, a na co? - prychnęłam. - Jeśli nie spożyję go w ciągu tygodnia to umrę... 
- Przecież możesz zrobić nową, nie? A nie? - chrząknął Matt.
- Mogłabym, gdyby nie wyczerpały mi się składniki! - zezłościłam się.
- Mogę po nie pójść... - zaczął, ale nie skończył.
- Taaaak?! Będziesz się ze mną wlókł na mroczną wyspę po kilka płatków czarnej róży?! - wywinęłam szyję wskazując na portret wiszący na ścianie.
<Matt?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz