sobota, 8 listopada 2014

Od Michaela CD. Sandstorm

Szliśmy powoli przez las rozglądając się dookoła. Drzewa szumiały złowieszczo swoimi koronami wyschniętych liści, co jakiś czas opadając na ziemię. Przydała by się jeszcze jakaś złowroga muzyczka...
O! I od razu zrobiło się lepiej. Cała ta sytuacja o drobineczkę mnie rozśmieszała. Postanowiłem przerwać tę piekielnie irytującą, złowrogą ciszę i zapytałem głośnym szeptem:
- Tak w ogóle, to gdzie my idziemy?
- Nie mam pojęcia... - odszepnęła Sandstorm. - Aventy wspominał coś o Lesie Inaji. Dla nich jest święty, więc musimy uważać...
Westchnąłem po cichu. Nagle wadera dała mi znak ręką, abym się zatrzymał. Tak też uczyniłem.
- Dlaczego stajemy? - zapytałem.
- Mam wrażenie, że ktoś nas obserwuje...
Nagle przed nami ukazała się jakaś dziwna, pozieleniała postać. Wpatrywała się w nas swoimi pustymi, czarnymi oczami...

<Sands?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz