- No proszę. - uśmiechnęłam się. - To dobrze, że chcesz iść na śniadanie, bo ja też zgłodniałam.
- Ale nie... nie chodzi mi o to. Chciałem się jakoś odwdzięczyć za tamto wczorajsze, więc chciałbym coś dla ciebie upolować, żebyś nie musiała się męczyć... - Matt podrapał się po skroni. Był bardzo miłym basiorem. Lubiłam go ponadprzeciętnie.
- Och, dziękuję, dziękuję, Matt, ale zaraz wychowasz mnie na rozwydrzoną dziunię! - zaśmialiśmy się razem. - Musisz dać mi też się rozerwać i zapolować!
Ruszyliśmy przed siebie. Zaczailiśmy się na małej polance i obczailiśmy sobie zdobycz. Był nią wielki, rosły, biały, wyglądający przepysznie daniel.
- Ale nie... nie chodzi mi o to. Chciałem się jakoś odwdzięczyć za tamto wczorajsze, więc chciałbym coś dla ciebie upolować, żebyś nie musiała się męczyć... - Matt podrapał się po skroni. Był bardzo miłym basiorem. Lubiłam go ponadprzeciętnie.
- Och, dziękuję, dziękuję, Matt, ale zaraz wychowasz mnie na rozwydrzoną dziunię! - zaśmialiśmy się razem. - Musisz dać mi też się rozerwać i zapolować!
Ruszyliśmy przed siebie. Zaczailiśmy się na małej polance i obczailiśmy sobie zdobycz. Był nią wielki, rosły, biały, wyglądający przepysznie daniel.
<Matt? :D>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz