sobota, 17 stycznia 2015

Od Deatha CD. Telary

Telara podziwiała piękno i urodę natury, a ja podziwiałem piękno i urodę Telary. Wyglądała na taką szczęśliwą. Na sto procent był dzisiaj jakiś specjalny, ważny dzień, w którym zawsze jest radosna... a może jest na odwrót...? Może dziś jest rocznica dnia w którym wylała wiele łez, więc poprzysięgła sobie, że zawsze będzie twarda i szczęśliwa w ten dzień...? Postanowiłem jednak już więcej nie pytać i nie drążyć tematu, gdyż kiedy powiedziała, że to "nic" i, że tak po prostu jest sobie szczęśliwa, wiedziałem, że albo to prawda, albo po prostu nie chce, ani nie ma zamiaru mi o tym mówić. Chciałem wierzyć, że to ta pierwsza opcja...
Ułożyłem się wygodnie na kamieniu wpatrując się w radosną, skaczącą w różne strony, niczym jasny, zgrabny płomyk ognia i zapału, Telarę. Podeszła do strumienia i napiła się wody. Podszedłem do niej nieśmiało.
- Co tak stoisz? - zapytała z uśmiechem, po czym pchnęła mnie niby "niechcący" do wody.
- Hej! - zawołałem ze śmiechem ochlapując wilczycę. Ona cofnęła się gwałtownie, wzięła rozbieg i... wskoczyła do wody z głośnym pluskiem ochlapując wszystko dookoła.

<Telara? :D>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz