Ocknąłem się. Zobaczyłem że nade mną stoi wadera, uśmiechała się. Chwiejnie wstałem i złapałem się za bok. Poczułem pod łapą ciepłą krew. Moje "smocze" skrzydło też nie było w najlepszym stanie.
-Witaj, nazywam się Night - powiedziała wadera - a ty?
-Shay - odparłem krótko - gdzie jesteśmy?
-Przy leśnym strumyku - powiedziała - co ci się stało?
-Pewien niedźwiedź postanowił sobie zabrać moją zdobycz, niestety stanąłem mu na drodze... - westchnąłem.
<Night? Wybacz że tak długo... >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz