Aventy uśmiechnął się sztucznie, ale widać było od razu, że niezbyt polubił obcego basiora. Nic dziwnego... tamten typek nie okazał mu ani krztyny szacunku!
- To... jak ci na imię? - zapytał nieco przesłodzonym tonem zerkając na mnie z ukosa. Wyszczerzyłam do niego zęby. Zawsze ze swoim bratem umieliśmy się porozumieć, w przeciwieństwie do innych rodzeństw. Nasz klan od wieków szanował członków swojej rodziny i wszyscy tam świetnie się dogadywali.
- Blood. - burknął basior spode łba.
- Dobrze, - Mój starszy braciszek zmusił się do uśmiechu. - możecie już iść.
Wyszliśmy z jaskini, a ja od razu wybuchłam śmiechem.
- Hej, zaraz! O co ci chodzi? - zapytał Blood uszczypliwie, lecz wiedziałam, że wie, o co chodzi, gdyż nie byłby na tyle głupi...
<Blood?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz