- Czekaj, czekaj... co to ma znaczyć, że mógłbyś je trochę spowolnić, co? - piękna wadera spojrzała ma mnie podejrzliwie.
- Yy... ee... - chrząknąłem i ponownie podrapałem się po karku. Nie lubiłem..., a raczej nie umiałem się tłumaczyć. Jakoś nie specjalnie mi się chciało, nie wiedziałem jak to ująć. Inie chciałem, aby wadera poznała prawdę o mnie. Zarumieniłem się lekko, ale chyba na szczęście tego nie widać.
- Co "ee", hm? Geniuszu... weź się wysłów proszę... nawet nie wiesz, nie zdajesz sobie sprawy z tego, jaka ja jestem ciekawa! Co? Potrafisz kontrolować słońce? No bo, postaw się na moim miejscu! To tak jak ja bym ci nagle oznajmiła, że potrafię kontrolować księżyc! No wiesz! Czy raczysz mi w końcu zdradzić, co to znaczy "tylko nie wiem, na ile dam radę je utrzymać"! - April zamrugała powiekami. Poczułem wypieki na twarzy. Co miałem jej powiedzieć? Nie chciałem skłamać, ale nie mogłem też powiedzieć prawdy. W końcu wpadłem na radykalne rozwiązanie.
- Cóż... żartowałem głuptasie... przecież nie ma tak potężnych wilków, które kontrolowałyby słońce! - po czym potargałem jej czuprynę. Olśniewająca wilczyca spojrzała na mnie spode łba. To chyba był błąd...
<April? Sorry, że krótkie, ale nie umiem rozpisywać opowiadań, kiedy oba wilki są małomówne... ;___;>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz