niedziela, 19 października 2014

Od Samanthy CD. Matta

- Ech... - westchnęłam. - Zimno i mokro na dworze... lubię zimę, ale nie taką... mokra, szara... topniejący śnieg... ja lubię zimę, gdzie śnieg jest czysty, biały... nie topnieje... słońce świeci na niebie...
- Nie wiem, co ty takiego widzisz w zimie... - zmarszczył brwi i przysunął się do ogniska. Zmrużył oczy.
- To twoja jaskinia? - zapytałam.
- Tak, a co?
- A nic... tak tylko pytam. - wzruszyłam ramionami, po czym zaproponowałam. - Może przejdziemy się, jak już się ogrzejesz?
- Tak, a co...? Yyy... znaczy się... - zamilkł na chwilę. - Och, no dobra...
     Siedzieliśmy jeszcze z pół godziny rozmawiając na różne tematy. Później zapytałam:
- To co? Idziemy?
- Ee... niech ci będzie. - Matt wstał, po czym owinął sobie szalik w okół szyi. Uczyniłam to samo i wyszliśmy z jaskini. Piękne zimowe krajobrazy rozcierały się aż po horyzont i góry. Myślałam skąd to piękno się bierze. Po krótkim czasie zrobiło się jakoś nienaturalnie zimno, a niebo zastąpiły ciemne, burzowe chmury.
- Może wracajmy już co? - zaproponowałam.
- Dobry pomysł. - Matt kiwnął głową. Po chwili z nieba sypnęło śniegiem. Wiatr zaczął wiać niezwykle silnie.
- Zbiera się śnieżyca. Nie mamy tyle czasu. Musimy znaleźć jakąś jaskinię. - chrząknęłam.
- A my w ogóle jesteśmy na terenach watahy? - zdziwił się basior.
- Obawiam się, że... - chciałam dokończyć, ale wiatr zaczął skowyczeć zagłuszając nas całkowicie. Widoczność była ograniczona, gdyż śnieg padał tak gęsto, że wyglądało to jak wielka ściana lodowa,.. po chwili Matt chwycił mnie za łapę i zaczął gdzieś ciągnąć. Ruszyłam za nim...

<Matt?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz