Spacerowałam po terenach watahy. Jak to się często zdarzało, nie miałam nic a nic do roboty. Spacerowanie, siedzenie w jaskini i polowanie zaczynało mnie już nudzić. Tu zajączek, tam drzemka, tu jelonek, tam przechadzka, i tak w kółko. Chciałam przeżyć ciekawą i niebezpieczną przygodę, z ryzykiem, jak ostatnio. Najlepiej z kimś innym. Samemu zawsze jest ciężej i mniej ciekawie. Jak na zawołanie przede mną pojawił się wilk. Nie przerastał mnie, jak niegdyś Caseus, co mi się niezbyt podobało. Niestety, ów wilk zagapił się i wpadł na mnie. Wylądowałam na ziemi. Niekoniecznie tak to miało wyglądać. Wstałam. Zaczęliśmy się wzajemnie przepraszać. Kiedy w końcu skończyliśmy to całe nasze "przepraszando", przedstawiłam się.
- Jestem Ecclesia, a ty?
<Wilku? A najlepiej basiorze? :3>
- Jestem Ecclesia, a ty?
<Wilku? A najlepiej basiorze? :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz