Chciałem przejść przez próg, ale nagle jakaś niewidzialna siła odepchnęła mnie do tyłu.
- Jesteś pewna, że to zrobiłaś? - zaśmiałem się i rozmasowałem głowę.
- Nooo... nie. - chrząknęła Grace. - W zasadzie to nie bardzo wiem, jak to się... yy... robi.
- No to chyba muszę poczekać tu. - westchnąłem i usiadłem na ziemi.
- Dobra, poczekaj. Zaraz wracam. - przybrała wdzięczny wyraz twarzy, po chwili znikęła w jaskini. A ja czekałem. Czekałem i czekałem i czekałem... po upływie pół godziny usłyszałem z głębi jakieś radosne śmiechy i okrzyki. To mogło znaczyć tylko jedno: udało się. Po parunastu minutach z jaskini wyszła Grace z jakimś innym wilkiem. Na jej ślicznej twarzy zagościł promienny uśmiech. Byłem tak szczęśliwy, że ona była szczęśliwa.
<Gracie? Wybacz, że tak krótko... ale jakiś mały brak weny :( >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz