- No Czeeeeeść. - przeciągnęłam.
Widać było, że ma ochotę chyba zapłakać z tego nieszczęścia. Rzadko się zdarza co prawda by wilki mnie nie lubiły, ale zdarzyć, bo zdarzyć się może. Mój ogon zamachał lekko.
- Jesteś tu tak sama? Coś się stało? - zapytałam z uśmiechem.
- No... Sama jestem. - spojrzała za siebie. - Chyba.
- O! Uciekasz przed kimś tak? - zapytałam entuzjastycznie.
Skrzywiła się na widok tej nie poprawnej optymistki.
- Niestety tak. Przed ludźmi. - dodała nie czekając, aż znów ją zapytam.
- Jesteś głodna? - zapytałam.
Westchnęła. Nie chciała tego przyznawać, a przede mną chyba tym bardziej.
- Tak. Mogłabyś mi wskazać gdzie jest las? - zapytała ulegając lekko.
- Oczywiście! Najpierw dam Ci coś zjeść dobra? - zapytałam i nie czekając na odpowiedz ruszyłam z nosem przy ziemi.
Szukałam tego co kiedyś zakopałam. I właściwie nie było to konieczne, bo moja telekineza załatwiła to za mnie. Nad nami pojawił się lewitujący kawał jelenia. Nie wiem czemu, ale Winter jeszcze zanim wylądował skoczyła na jedzenie w obawie, że ucieknie.
Uśmiechnęłam się do siebie.
- To smacznego.- powiedziałam.
Chwile później przyglądałam się waderze wręcz połykającej dużą porcję mięsa. Nie wydawała, żadnych dźwięków. nawet nie przeszkadzał jej fakt, że mięso było wręcz zamrożone. No, ale kto głodnemu zabroni? Byłam i tak szczęśliwa, że wszystko zjadła, bo teraz będzie miała siły na drogę do lasu.
- Gotowa? - zapytałam krzepiąco.
- Właściwie byłam gotowa pół godziny temu. - mruknęła.
Mimo to nie ugasiła mojej wielkiej optymistości.
- To dobrze.. - powiedziałam zmieszana. - Jakim wilkiem jesteś?
- Wilkiem lodu. - odpowiedziała krótko.
- A ja jesieni! No i empatii! Ale się złożyło. - powiedziałam.
Zerknęła na mnie jakby to co powiedziałam wszystko tłumaczyło. Pewnie chciałaby uciec ode mnie czy coś... Ale mnie korci by wejść jej do głowy, ale nie mogę... To w brew wszystkiemu.
- No, a... - nie miałam pomysłu na dłuższą rozmowę.
Ku mojemu zdziwieniu wadera się przekonała, że i tak będę gadała, więc można poddać mi chociaż jakiś interesujący temat.
- Czemu to mięso latało? - zapytała idą za mną.
- Mięso! A tak! No bo to moja moc... - uśmiechnęłam się.
Zaśmiała się.
- Twoją mocą jest unoszenie mięsa w powietrzu?! - zaśmiała się głośniej.
Zawtórowałam jej.
- Nie, nie. Moją mocą jest telekineza... - zachichotałam.
- Też można. - uniosła brwi. - Jak to się stało, że mnie widziałaś? Przecież jestem biała.
- Tak to racja... Jesteś nie do zauważenia, ale mało kto się umie ukryć przez telepatią. Masz cudowne futro. - skomplementowałam.
- Dzięki. - spojrzała na mnie przenikliwie.
Tak jakby chciała sprawdzić czy...
- Nie! Nie ma mowy. Nie sprawdzałam co myślisz! - wyparłam się podejrzeniom.
- To skąd wiesz o co chciałam zapytać? - przekrzywiła głowę.
- Bo... Ja już miałam takie sytuacje. Wiele wilków mnie o to podejrzewa. - posmutniałam.
Nadal patrzyła na mnie nie przekonana. Dalej szłyśmy w ciszy. Widać tak było jej najlepiej. Teraz czuła się lepiej co dało się wychwycić. Ja umilkłam co się zdarza tylko gdy mam poczucie winy. Ale czemu? No właśnie...
< Winter? Powiało chłodem i dialogiem... Dam, dam, dam>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz