niedziela, 10 stycznia 2016

Od Restii CD. Artema

Westchnęłam.  Nie wiele rozumiałam, ale jestem gotowa pomóc tej uroczej trójce w.... No właściwie to nie wiem w czym, ale pomogę.
- Słuchajcie. - weszłam na wyżyny odwagi i przejęłam rolę mówcy. - Może ja puki co stanę się nie wykrywalna, a gdy wezwiecie mnie mówiąc 'Assa' Pojawię  się by pokazać, że da się tu żyć.
Spojrzeli na mnie.
- Zgubisz się w korytarzach. - powiedział jeden z nich.- Sama nigdy nie dotrzesz.
- A kto powiedział, że będę się od was odłączać? - spytałam z uśmiechem.
- Jak to? - zapytał z uśmiechem Artem.
- To może być łatwiejsze gdy będę nie widzialna, ale ja będę widzieć. - wytłumaczyłam enigmatycznie.
Spojrzeli po sobie.
- Zobaczcie. - powiedziałam.
Jak już na mnie patrzyli zmieniłam się w nieosiągalną. Zaczęli się rozglądać. Tylko Artem tkwił z wzrokiem wbitym we mnie. 
- Widzisz? - powiedział młodszy basior. - Uciekła.
Artem nie odpowiedział.
- Ale ona przecież nie mogła uciec. - powiedział Artem odrywając ode mnie wzrok.
- Prawda. - przyznałam znów się pojawiając.
Westchnęli.
- Nie myślcie sobie. Tak łatwo to się mnie nie pozbędziecie. - mruknęłam puszczając oczko.
Uśmiechnęli się. Nagle sobie przypomniałam! Artem brał krople. Bariory będą musieli go tam dosłownie prowadzić... No tak jak i mnie. Nic nie będziemy widzieć. Chyba też na to wpadł. Spojrzał na chłopakó i wytłumaczył co mu się tu przytrafiła za przygoda z werą zakraplającą obcemu basiorowi oczy. 
Słuchali uwarznie dodczas gdy ja już powoli próbowałąm schodzić do tulelu by się przyswyczaiś do mroku. Coś widziałam nie powiem, ale czułam się okropnie. Powietrze pachniało.. Nie wiem jak pachniało. Pachniało źle. Bardzo źle. Chłopacy podeszli już do mnie i ten młodszy wziął mnie za łapę, a starszy poprowadził Artema. ja zmieniłam się w niewidzialną więc i tak sama musiałam się pilnować. Mijane korytarze były cały czas takie same. Czarne smutne i zgniłe w niektórych miejscach. Nie miało to dla mnie sensu. Było tu tak okropnie. Było tu tyle gęstego mułu i powietrze też było gęste. Cały świat pod ziemią. Całe życie pod ziemią! Bez słońca, kwiató i co najważniejsze ptaków.
Gdy szliśmy w miare szybko i ruwno pierwszy basior przystanął. 
- O cholera. - wrzasnął. - Szczury!
Nagle poczułam bijącą od nich panikę, ale jednocześnie odwagę. Nie mieli pojęcia co robić.
- Przecież ty tylko szczury... - powiedziałam.
Po chwili gdy jednak ujrzałam w mroku wielkie czerwone ślepia sama wrzasnęłam. Nie spodziwałąm się, że tutejsze szczury są inne. W całym tym zamieszaniu nie wiedziałm co zrobić, bo szczurów w kółko przybywało, a ja stałam jak głupia.
- Assa! - wezwał mnie Artem.
Zmaterjalizowałąm się.
- Biegnijcie! - Zawołał inny.
Nagle wszyscy- szczury też-ruszyliśmy biegiem.
- Czy ten tunek miał iść do zakopania? - zapytałam szybko.
- Tak. 
Odwróciłąm się szybko w stronę szczurów. Nagle usłyszałam za sobą krzyki basiorów. 
Telekineza w takich przypadkach się przydaje. Zawaliłam sufit tulelu. Szczury teraz jeśli w ogóle przeżyły będą miały problem z wykopaniem się.
Poczułam jak ktoś mnie szybko odciąga, więc zapewna idziemy dalej.  Znów się rozpłynęłam.
Gdy usłyszałąm jakieś głośniejsze rozmowy innych wilków dotarło do mnie, że jesteśmy już na miejscu. Skupisko wilków tutaj było zniewalające.
Kaszlnęłam od tego draku powietrza.
Wszyscy odwrócili się w naszą stronę.
- Assa? - zapytał Artem.
Musiał chwilkę poczekać zamim przetrawiłą to co powiedział. Zmaterjalizowałam się i wszyscy się nagle na mnie zaczęłi gapić jak sępy na padlinę.

<Artem? Narozrabiałąm?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz