Spróbowałem do niej podejść ale rany mnie piekły a złamana nogą ciążyła. Resztkami sił usiadłem i spoglądnąłem na nią nikłym uśmiechem.
-Ecclesia... - powiedziałem cicho.
-Tak? - wciąż siedziała do mnie obrócona.
Spróbowałem zrobić kilka kroków aby być dostatecznie blisko niej. Zacisnąłem zęby i usiadłem za nią. Wadera powoli się obróciła w moją stronę. Zawstydzona spuściła wzrok i zarumieniła się.
-Ecclesia... - zacząłem - Dlaczego uważasz, że miałbym tobą wzgardzić, lub wyśmiać? - zapytałem retorycznie. - Musisz wiedzieć, że jesteś drugą waderą, która wyznała mi miłość - uniosłem kącik ust po czym dotknąłem zdrową ręką jej podbródek i podnosiłem jej głowę tak aby na mnie spojrzała - Zawsze myślałem, że to basiory powinny to robić - uśmiechnąłem się pod nosem.
Wadera nieśmiało odwzajemniła uśmiech.
-Twoje wyznanie było przepiękne ale... - wadera obawiała się mojej wypowiedzieli - ...ale jak udało ci się tu mnie przytargać? - zaśmiałem się cicho - Będę musiał to wynagrodzić... - uświadomiłem sobie, że odbiegłem trochę od tematu - Choć nie spodziewałem się takiego wyznania to muszę powiedzieć... - podrapałem się po karku ze zdenerwowania i uciekłem wzrokiem w bok - Że od jakiegoś czasu widzę cię i czuję, że jesteś dla mnie kimś więcej niż przyjaciółka... - przygryzłem dolną wargę, nigdy nie byłem dobry w wyznawaniu swoich uczuć...
<Ecclesia?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz