Podszedłem do wadery i usiadłem obok niej. Przytuliła się do mnie i szlochała. Zacząłem gładzić ją po głowie.
- No już... Ci... - westchnąłem i zacząłem głaskać waderę po głowie.
- To jak? - Spojrzała na mnie swoimi szklanymi ślepiami. - Opowiesz mi coś o sobie?
- Na pewno tego chcesz? - Zapytałem z lekkim wahaniem.
- Tak. - Stwierdziła stanowczo.
- No dobrze. Urodziłem się w watasze, tak, jak moje kuzynki. Gdy miałem rok, opuściłem ją i postanowiłem chodzić po świecie szukając przygód. Nie mogłem pozostać uziemiony. Miałem po prostu zbyt wielkie ADHD... Dołączyłem do Watahy Krwawego Diamentu i poznałem tam waderę. Sandstorm. Była wspaniałą, wiecznie uśmiechniętą, żartobliwą wilczycą z którą przeżyłem ciekawe, niesamowite, wspaniałe, niezapomniane przygody. Pewnego dnia jednak wataha została zaatakowana. Alfę zabito, a społeczność rozpadła się na kawałeczki. Myślę również, że moja najlepsza przyjaciółka poległa w bitwie. Powróciłem do watahy, nie wiedząc, gdzie indziej się udać i otrzymałem stanowisko bety. Po trzech latach pogodziłem się ze swoją największą życiową stratą i właściwie to... no cóż, sama rozumiesz.
<Krótkie opowiadanie na życzenie, Dez ;-;>
- No już... Ci... - westchnąłem i zacząłem głaskać waderę po głowie.
- To jak? - Spojrzała na mnie swoimi szklanymi ślepiami. - Opowiesz mi coś o sobie?
- Na pewno tego chcesz? - Zapytałem z lekkim wahaniem.
- Tak. - Stwierdziła stanowczo.
- No dobrze. Urodziłem się w watasze, tak, jak moje kuzynki. Gdy miałem rok, opuściłem ją i postanowiłem chodzić po świecie szukając przygód. Nie mogłem pozostać uziemiony. Miałem po prostu zbyt wielkie ADHD... Dołączyłem do Watahy Krwawego Diamentu i poznałem tam waderę. Sandstorm. Była wspaniałą, wiecznie uśmiechniętą, żartobliwą wilczycą z którą przeżyłem ciekawe, niesamowite, wspaniałe, niezapomniane przygody. Pewnego dnia jednak wataha została zaatakowana. Alfę zabito, a społeczność rozpadła się na kawałeczki. Myślę również, że moja najlepsza przyjaciółka poległa w bitwie. Powróciłem do watahy, nie wiedząc, gdzie indziej się udać i otrzymałem stanowisko bety. Po trzech latach pogodziłem się ze swoją największą życiową stratą i właściwie to... no cóż, sama rozumiesz.
<Krótkie opowiadanie na życzenie, Dez ;-;>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz