Obudziły mnie małe promienie słońca, świecące przez otwór w jaskini. Ziewnąłem po czym rozejrzałem się dookoła. Byłem w swojej jaskini. Biedna Ecclesia, pewnie musiała taszczyć mnie tutaj. Będę musiał za to jej podziękować...
Miałem właśnie wyjść z jaskini gdy wpadłem na pewną osobę.
-Witaj - uśmiechnąłem się przyjaźnie.
-Część - powiedziała ciepło, odwzajemniając uśmiech.
-Dzięki, że mnie tu przyniosłaś... Pewnie musiałaś się nieźle namęczyć - zaśmiałem się lekko - pozwól, że Ci to wynagrodzę.
Wadera spojrzała na mnie z zaciekawieniem.
- Na co masz ochotę? - zapytałem - Na śniadanie... - dodałem szybko.
<Ecclesia?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz