Rano byłam wycieńczona. Całą noc nie spałam. A wiecie co jest najlepsze? Nie spałam dlatego, bo sama nie wiem czemu. Ale śmiesznie, hahaha... wychyliłam swój zmęczony łeb z jaskini. Uwaga, proszę państwa: ciepło! Alleluja! I tak nie poprawiło mi to humoru. Powłóczyłam łapami w stronę stawu. Obmyłam mój zmęczony łeb, o którym była już dzisiaj mowa. Następnie poszłam w stronę krzaków nazbierać trochę jagód, czy tam malin. Nawet nie myślałam o polowaniu, bo z tak świeżym umysłem mogę upolować co najwyżej ślimaka. Fuj. Z na wpół otwartymi oczami zrywałam owoce z krzaków. Miądliłam je powoli w swojej paszczy. Ani trochę nie zmniejszały mego głodu, więc przestałam i przeklęłam pod nosem. Usiadłam koło krzaka i obserwowałam to co działo się dookoła. Z moich obserwacji wynikało, że nie dzieje się teoretycznie nic. Nawet nie zakodowałam kiedy w końcu zasnęłam.
[...]
- Hej? Hej, żyjesz? Haalo? – usłyszałam głos. Otworzyłam oczy, szybko stanęłam na łapy i otrząsnęłam się. Padało. Było już po południu.
- Żyję. – powiedziałam sucho i obróciłam się w stronę mojej jaskini. Byłam już raczej wypoczęta. Słyszałam za sobą kroki. Wiedziałam, że basior idzie za mną. Zatrzymałam się i odwróciłam w jego stronę. – Odrazu mówię, że nie lecę na tanie podrywy, i tym, że mnie obudziłeś nie wzbudziłeś we mnie jakiejś wielkiej sympatii. Dalej jesteś dla mnie obojętny. Mam zły dzień, więc mogę być wyjątkowo zrzędliwa i chamska, więc jeśli nie lubisz, gdy ktoś ci marudzi pod nosem to możesz iść. Jeśli natomiast chcesz iść za mną, to wiedz, że ci tego nie zabraniam, ale nie biorę odpowiedzialności za moje czyny. – powiedziałam na jednym oddechu. Uśmiechnęłam się sztucznie. – To jak?
<Basiorze? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz