Coś czaiło się w krzakach. Przyjąłem postawę bojową i zacząłem warczeć. Zza tych krzaków wyszedł wyjątkowo duży niedźwiedź. Ryknął gniewnie w naszą stronę. Zamachnął się łapą w moją stronę lecz zrobiłem unik. Wtedy zostawił mnie lecz zaatakował Saphirę. Chciałem jej pomóc lecz uderzył mnie łapą tak mocno że odleciałem i uderzyłem w drzewo. Padłem na ziemię. Zakręciło mi się w głowie. Chwiejnie się podniosłem. Spojrzałem na niedźwiedzia i zobaczyłem że złapał zębami Saphirę za łapę, a potem uderzył ją łapą.
-Saphira! - krzyknąłem
Wystrzeliłem jak torpeda w stronę miśka. Wpadłem na niego z taką siłą że od razu padł na ziemię. Nie ruszał się. Nie obrzydziło mnie to czy żył czy nie. Podbiegłem do Saphiry. Był nieprzytomna. Wciągnąłem ją ostrożnie na grzbiet i ruszyłem wolnym truchtem przed siebie. Odwróciłem na chwilę głowę i zobaczyłem że się budzi.
<Saphira? Wybacz że tak długo :/ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz