Obudziłem się zauważyłem, że jestem w jakiejś jaskini. Wstałem. Podeszła do mnie wilczyca.
- Blood. Kładź się. Nie powinieneś wstawać ani się przemęczać...
Ja warknąłem i wystawiłem kły.
- Nic mi nie jest - odparłem.
Jak nigdy nic wyszedłem z jaskini, kołysząc się. Poszedłem nad wodospad. Wszedłem do wody i zacząłem ledwo pływać. Wyszedłem i odsapnąłem trochę, po czym poszedłem poza tereny watahy... Szukałem jakiejś dobrej jaskini...
Usiadłem w niej. Po chwili usłyszałem kroki. Do mojej jaskini weszła bogini wody.
- Blood. Nie możesz robić takiego zamieszania w następnej watasze! - odparła.
- Posłuchaj. Co mam poradzić? Muszę nauczyć się kontrolować moc...
- Ona jest dla ciebie zbyt potężna! Możesz od niej zginąć - odparła.
- Posłuchaj! - warknąłem - Moi przodkowie stworzyli wasze głupie rasy i oni wytrzymali to i ja wytrzymam.
- Blood - mruknęła.
- Odejdź - warknąłem.
- Uważaj na swą moc - odparła i znikła. Ja wnerwiony poszedłem się przejść.
<Ktoś? Ila?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz