Czarne, puste oczy. Cieniutkie, długie paznokcie. Widok przyprawiał mnie o dreszcze.
- Zimno ci? - zażartował. Ja tylko spojrzałam na niego kręcąc głową.
Postać zaczęła syczeć. Pierwszy raz słyszałam taki dźwięk. Był nietypowy. Nie dał się go opisać.
- Milusia - cofnął się o krok.
- Pierwszy raz widzę takie zachowanie u tych stworzeń.
- Czyyyli - przeciągnął - nie masz pojęcia, co teraz to urocze stworzenie zrobi?
- Wydaje mi się, że brono swojego terytorium.
- A to nie samce przypadkiem są od takich rzeczy?
Spojrzeliśmy na siebie. Nasze miny mówiły "Już po nas". Zaczęliśmy uciekać z krzykiem. Elfopodobne coś goniło nas zawzięcie. Na swojej drodze niszczyło wszystko. Ostre pazurki robią swoje. Moje serce waliło jak szalone. Powoi zaczęło brakować mi tchu. Wszystko przez tą ranę. Wiedziałam, że dalej nei pociągnę. Zatrzymałam sie za drzewem ciągnąc basiora za łapę. Moje ciało zaczęło tracić barwę. Kolor zaczął spływać jak farba, a że trzymałam basiora on także stał się niewidzialny.
< Michael? Ohohhohooooo takie krótkie i jeszcze tak długo, przepraszam Y.Y >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz