- Czemu ty mnie ciągle szturchasz? - zaśmiałem się i lekko ją szturchnęłam w bok...
- Tak po prostu - szturchnęła mnie jeszcze raz.
Dopiero teraz poczułem jaki jestem wyczerpany. Nogi się pode mną uginały ze zmęczenia ale nie okazywałem tego przy waderze.
- Wracajmy do watahy - uśmiechnąłem się słabo.
Gdy odchodziliśmy z tego miejsca, odwróciłem się aby spojrzeć na trupa. Wyglądał strasznie, więc obróciłem z powrotem głowę i wyrzuciłem ten obraz z głowy...
Gdy doszliśmy do watahy odprowadziłem waderę do jej jaskini i już byłem taki zmęczony, że gdy wszedłem do jaskini aby się z nią pożegnać nogi się pode mną ugięły i zasnąłem na ziemi...
<Ecclesia :) mogę u Ciebie przenocować? :D>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz