Podeszłem bliżej brzegu.
- HA HA! Bardzo śmieszne - przewróciłem oczami. - Dobra możesz wyjść.
Wpatrywałem się w wodną otchłań. Zastanawiałem się czy wskoczyć, czy nie. W końcu wskoczyłem. Nie musiałem się wysilać by opaść na samo dno. Było ciemno i zimno, i ani śladu po Cev. Zaczęło brakować mi powietrza. Odbiłem się od dna by szybciej się wynużyć. Niestety coś złapało mnie za łapę. Szybko oplotło resztę ciała. Słona woda zaczęła zalewać moje płuca, kiedy oddalałem się od powierzchni wody.
Obudziłem się kaszląc i plując wodą. Przez nieprzyjemny smak mało co nie zemdlałem. Kiedy doszłem do siebie rozejrzałem się do okoła. Na widok pleśni na ścianach i rozkładających się ryb chciało mi się wymiotować.
- Serine! - Usłyszałem krzyki wadery. Bez żadnego zastanowienia pobiegłem w ich kierunku.
Ta jaskinia to był istny labirynt. W końcu znalazłem ją. Była zamknięta za metalowymi drzwiami, na których były zardzewiałe kolce .
- Cevira?
- Serine! - Jak dobrze, że jesteś! Pomóż mi!
<Cevira D: >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz