Skończyłem śpiewać. Wszyscy stanęli jak wryci. Zanim nastąpiła jakiekolwiek reakcja z ich strony, uciekłem stamtąd. Zatrzymałem się przy jakimś strumieniu. Ktoś położył rękę na moim ramieniu
- Czego?! - walnąłem
- Słuchaj, ja nie chciałam... - cicho wadera
- Wiem, wybacz, że tam na ciebie warknąłem, ale jestem zdenerwowany. Zrobiłem z sobotę totalnego idiotę - spojrzałem na te piękność i w jej oczy, jakby szukając odpowiedzi. Wadera tylko przytuliła mnie. Szczerze mówiąc, zaskoczyło mnie to, ale po chwili objąłem waderę.
< Ecclesia? Nie wracajmy na imprezę..., jeśli wiesz, co mam nas myśli ^o^ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz