piątek, 26 grudnia 2014

Od Sarah

Jestem tu zupełnie nowa i w niczym się nie orientuję... - powiedziałam sama do siebie, wcale nie oczekując współczucia czy tego typu odczuć wśród innych wilków.
Od początku podobał mi się Cole. Jego głos był taki że czułam się przy nim dobrze, ale byłam zbyt nieśmiała by do niego podejść. Sama zresztą nie łudziłam się zbytnio, że spodobam się mu. Mimo tego lubiłam rozmyślać, jakby było miło gdybyśmy byli razem. Lubiłam samotnie leżeć na końcu urwiska, myśląc o tym, jakie by to było życie. Radość jednak nie trwała wiecznie, wkrótce podszedł do mnie Aventy.
- Co robisz? - zapytał.
- Nic szczególnego... o co chodzi? - Spytałam w nadziei, że Aventy nie spyta mnie ponownie co robiłam. Nie cierpiałam bowiem kłamać, a powiedzieć, że podoba mi się Cole, też nie miałam zamiaru.
- Po prostu chcielibyśmy żebyś dołączyła do nas, a nie siedziała sama. - uśmiechnął się do mnie.
- Samotność nie jest zła. Pokazuje, czy jesteś taki jak myślisz i daje wiele możliwości. - westchnęłam.
- Może i masz rację, ale jako wataha trzymamy się razem. - alfa spojrzał na mnie tajemniczo.
- Dobrze. Już idę. - machnęłam na to łapą.
Wstałam, obróciłam się jeszcze tylko raz w stronę urwiska, gdzie rozmyślałam o pięknej przyszłości, gdy dotarło do mnie, że muszę wracać, pomóc watasze. Jestem zielarzem, co prawda początkującym ale właśnie dlatego wypadałoby poszerzyć swoją wiedzę.
Bałam się, bałam się przyszłości, bałam się, że może kiedyś nie będę w stanie pomóc innemu wilkowi i, że nie sprawdzę się jako lekarz.
Samantha jako najbardziej doświadczona postanowiła nauczyć czegokolwiek lekarzy początkujących, by mogli choć opatrzyć podstawowe rany. Tak więc reszta dnia minęła mi na nauce. Wieczorem już nie miałam siły, żeby rozmyślać i byłam zła, nie na Samanthę, ale na siebie że nie mam siły, że faktycznie jestem słaba.
Mimo swojego pobożnego wyglądu nie byłam zbyt wesoła, na wierzchu uśmiech, pod spodem rozpacz, ale cóż? Moja nieśmiałość była przekleństwem. Nie byłam w stanie powiedzieć co myślę, jeśli nie zgadzałyby się z tym inne wilki. Nie byłam w stanie nawet powiedzieć "Brzydko wyglądasz" jeśli tak sądziłam.
Nie cierpiałam tego, że nie potrafię wyrazić własnego zdania. Liczyłam, że kiedyś ktoś mnie tego nauczy i będę w tedy najszczęśliwszym wilkiem na świecie.
Obudziłam się wcześnie rano, ale nie miałam zamiaru wstawać. Musiała jednak, bowiem Samantha obudziła wszystkich lekarzy. Coś się stało jednak. Nie miałam pojęcia co. Nie miałam odwagi spytać, więc czekałam w ciszy. Samantha powiedziała, że kilka wilków wyruszyło na spacer i wrócili z obrażeniami po zetknięciu z jakimś stworzeniem. Samantha stwierdziła że obrażenia nie są duże i że damy radę je opatrzyć sami, a rany szybko się zagoją i nie będzie nawet śladu po ranach.
Mnie trafił się Cole. (Nie mogłam na niego spojrzeć, czerwieniłam się jak burak. Czułam to ale nie mogłam, nie byłam w stanie.)

<CDN...>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz