piątek, 26 grudnia 2014

Od Cyndi'ego CD. Grace

- Nie przesadzasz troszkę...? - spojrzałem na Grace z rozczarowaniem w oczach. Teraz będziemy musieli się użerać z jakimś głupim stworem.
- Nie. - warknęła Gracie, po czym zaczęła mówić do monstrum. - Słuchaj, ty smokopodobny cosiu! Mam już dzisiaj dosyć! Najpierw jesteśmy zmęczeni, wracamy do jaskini razem z Cyndi'm, a tu nagle wparowuje do nas jakiś zboczony idiota, który mnie prześladuje, potem, kiedy już z naprawdę wielkim trudem udaje nam się go wywalić, okazuje się, że Cyndi krwawił, no to musiałam się z nim użerać, żeby zawlec go do szamanki, która jak się później okazuje, gubi jakiś głupi, zielony sierp narodowy, czy coś i jest zbyt zdenerwowana, żeby Cyndi'ego opatrzyć, no to co, przecież musimy odzyskać ten zupełnie zbędny sierp i idziemy go szukać, do jasnej ciasnej, gdzieś nad morzem, gdzie wcześniej Samantha zbierała kwiatki, no, jakby go, kurczę, sama poszukać nie mogła... no i co robimy? Włazimy na wielką skałę, która okazuje się być smokiem, który chce nas zabić, ale potem po dłuższym użeraniu się z tym gadem udaje nam się go przekonać, żeby oddał nam sierp, a kiedy już postanawiamy wrócić, aby oddać go szamance, nagle się okazuje, że drogę zastępuje nam jakiś okropny psychopata z wybuchającymi ptakami i zaczyna w nas nawalać bombami i wykrzykiwać jakieś dziwne kace, czy inne chore rytuały, a my musimy uciekać i już jak nam się uda od biedy ujść z życiem i dostać się w końcu do spokojnego, cichego, ciepłego, przytulnego, przyjaznego, bez smokowosierpowowybuchającozboczonorannego domu, to nagle pojawiasz się ty, głupi stworze, a ja mam już dosyć wszystkiego, więc wynoś się stąd, jeśli życie ci miłe! JUŻ!
Grace wypowiedziała streszczenie naszego całego dzisiejszego dnia na jednym oddechu i spojrzała morderczo na gada, który ze złośliwej miny przeobraził ją w strasznie przestraszoną i niepewną. Natychmiast zwiał.
- Wow... - popatrzyłem na Gracie z uznaniem. - Jesteś w tym trzy razy lepsza ode mnie!
- W czym? - zdumiała się wadera, a kąciki jej ust uniosły się lekko.
- W straszeniu wroga, rzecz jasna. - wyszczerzyłem de niej zęby.

<Grace? Jakiś taki brak weny...>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz