Przyglądałem się z zafascynowaniem walce dwóch potężnych wilków. Ich ruchy były szybkie, płynne i nieomylne, jakby zaplanowane od początku! Nagle spostrzegłem, że zniknęła Emma.
~ Spokojnie... poszła na górę. - w głowie zadźwięczał mi głos Hitaishi. No po prostu miałem ochotę ją rąbnąć porządnie po głowie.
"Wynoś się z mojego umysłu!" - warknąłem. Nagle usłyszałem głos Orala. Spojrzałem w jego stronę. Basior kroczył dostojnie pod ścianą.
- Nie rozumiem... - odezwał się głosem przesyconym nienawiścią. - Zostały na świecie tylko dwa wilki naszego gatunku, a ty nadal się bronisz... nie dostrzegasz prawdy... jesteś drugim najpotężniejszym wilkiem na świecie! Dołącz do mnie, a razem będziemy wstanie zapanować nad światem... może kilka marnych istnień na tym ucierpi, ale dzięki temu zapanuje pokój... nikt już nie zginie, o "Wilczy Książę".
Mruknął coś pod nosem, a z jego rąk zaczęły wypełzać na wpół przezroczyste sznury naładowane elektrycznością i rzuciły się ku Navarogowi. On jednak utworzył wielką ścianę z wody, która ochroniła nas przed uderzeniem, po czym zniknął.
- Mam ci tak ot po prostu wybaczyć wymordowanie klanu? Nie myśl sobie! - powiedział Książę. Ale to nie był już ten sam poważny, dostojny, opanowany, głęboki ton. Był to młodzieżowy, lekko zachrypnięty, pełen zapału głos. Coś było nie tak. Przetoczył się w drugi róg komnaty i cisnął w niego kulą ognia.
- Więc tak masz się zamiar bawić, co? - zaśmiał się szyderczo Oral, po czym uzbierał w dłoniach te samą energetyczną kulę co poprzednio i cisnął nią w nas. - Zatem przenieśmy imprezę na zewnątrz!
Kula wybuchła jednak osłoniła nas tarcza Navaroga. Zaraz... co z Emmą?! Zacząłem się nerwowo rozglądać. Ją też osłonił przed upadkiem... ale skąd wiedział, gdzie jest, skoro stała się niewidzialna? Ach, no tak. Hitaishi. Forteca została zupełnie zgruzowana. Znajdowaliśmy się w wielkim, lesie... no, nie można było tego nazwać lasem, tylko bardziej polaną na której powyrastało kilka drzew. Nagle Wilczy Książę wymruczał zaklęcie a przed nim pojawiła się drewniana... kukła? Była powiązana z jego łapami jakimiś dziwnie błyszczącymi niebieskimi nićmi. Najwyraźniej dzięki nim mógł sterować kukłą.
- Coo...? - zapytał Oral, a na jego twarzy można było zaobserwować zaniepokojenie - Już przechodzisz do konkretów? Hm? To ja też!
Powiedział, po czym wypuścił pędy grubej roślinności i pochwycił w nie... niewidzialną Emmę! Ona natychmiast znów stała się widzialna.
- Emma! - krzyknąłem i poczułem jak coś skręca mi się w żołądku.
- Słuchaj, o "Potężny Wilczy Książę"! Nie myśl, że nie wiem, co jest dla ciebie najważniejsze! Nie zemsta... ale ona! Zróbmy tak: Ty oddasz swoje życie w moje ręce, a ja oddam ją w wasze! Będę czekał do jutrzejszej północy... sam wiesz gdzie! - powiedział z szyderczym uśmiechem. Ja rzuciłem się na niego tracąc zmysły, jednak, gdy już go prawie miałem, on... rozpłynął się w powietrzu zabierając ze sobą Emmę...
<Emma? :3>
- Więc tak masz się zamiar bawić, co? - zaśmiał się szyderczo Oral, po czym uzbierał w dłoniach te samą energetyczną kulę co poprzednio i cisnął nią w nas. - Zatem przenieśmy imprezę na zewnątrz!
Kula wybuchła jednak osłoniła nas tarcza Navaroga. Zaraz... co z Emmą?! Zacząłem się nerwowo rozglądać. Ją też osłonił przed upadkiem... ale skąd wiedział, gdzie jest, skoro stała się niewidzialna? Ach, no tak. Hitaishi. Forteca została zupełnie zgruzowana. Znajdowaliśmy się w wielkim, lesie... no, nie można było tego nazwać lasem, tylko bardziej polaną na której powyrastało kilka drzew. Nagle Wilczy Książę wymruczał zaklęcie a przed nim pojawiła się drewniana... kukła? Była powiązana z jego łapami jakimiś dziwnie błyszczącymi niebieskimi nićmi. Najwyraźniej dzięki nim mógł sterować kukłą.
- Coo...? - zapytał Oral, a na jego twarzy można było zaobserwować zaniepokojenie - Już przechodzisz do konkretów? Hm? To ja też!
Powiedział, po czym wypuścił pędy grubej roślinności i pochwycił w nie... niewidzialną Emmę! Ona natychmiast znów stała się widzialna.
- Emma! - krzyknąłem i poczułem jak coś skręca mi się w żołądku.
- Słuchaj, o "Potężny Wilczy Książę"! Nie myśl, że nie wiem, co jest dla ciebie najważniejsze! Nie zemsta... ale ona! Zróbmy tak: Ty oddasz swoje życie w moje ręce, a ja oddam ją w wasze! Będę czekał do jutrzejszej północy... sam wiesz gdzie! - powiedział z szyderczym uśmiechem. Ja rzuciłem się na niego tracąc zmysły, jednak, gdy już go prawie miałem, on... rozpłynął się w powietrzu zabierając ze sobą Emmę...
<Emma? :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz