- Kto tam? - podniosłem się i otrzepałem zupełnie zdezorientowany.
- To ja, Moon. - odezwał się jakiś płynny i delikatny głos w powietrzu. Spojrzałem pytająco w stronę skąd pochodził dźwięk. Nagle, ni stąd, ni z owąt pojawiła się jakaś śnieżnobiała wadera. Jej lśniące, delikatne futro, oraz księżycowa obroża łopotały na delikatnym wietrze.
- Jeśli ćwiczyłaś umiejętność maskowania, lub niewidzialność, to naprawdę ci się to udało. - uśmiechnąłem się pod nosem (jak zwykle) i pomogłem waderze wstać.
- Yyy... dzięki? A ty to kto? - zaciekawiła się.
- Jestem nowym samcem alfa tej watahy. Mam na imię Aventy.
<Moon? Przepraszam, że wcześniej nie odpisałam :( >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz