- Och! - wykrzyknęłam i zeszłam z Cobalta. - Jak cię strasznie przepraszam!
- Ych... nic się nie stało. - wstał i otrzepał się, ale ugiął się z bólu.
- Co ci się stało? - zapytałam z niepokojem podtrzymując basiora. Okropnie się bałam, ale miłość przezwyciężyła to moje okropne uczucie.
- N... nic... - wyjąkał Cobalt, a ja owinęłam jego łapę bandażem, który zawsze nosiłam przy sobie na wypadek sytuacji awaryjnych. - Gdzie my jesteśmy?
- Nie mam pojęcia. - westchnęłam. - Musimy się stąd wydostać. Ale... jeśli się nam nie uda, to wiedz, że nawet, jeśli ty kochasz kogo innego, ja będę cię kochała do końca życia!
<Cobalt? Sorki, że tak długo ;*>
<Cobalt? Sorki, że tak długo ;*>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz