- Ach, tam... nie masz za co dziękować. - uśmiechnąłem się troszkę. - To była dla mnie czysta przyjemność. Co powiesz o tym, abyśmy jutro udali się na wycieczkę? W góry?
- Ja... - chciała odpowiedzieć Goya, lecz nagle do jaskini wpadli Grace, Veyron i Ila przekrzykując się nawzajem.
- Aventy! Nawa...
- Alfo! Musimy natychmiast działać...
- Bracie... - powiedziała spokojnym głosem Ila. - Gorogor... powrócił...
Zamarłem. Kto to był ten cały Gorogor? Kiwnąłem Goyi łapą na pożegnanie i ruszyłem za betą, gammą i moją siostrą. Zaciągnęli mnie na krąg obrady. Były tutaj alfy z sąsiednich watah. Wilki... prawie wszystkie znałem. Jedne młode, drugie stare... na licznych twarzach widniał niepokój. Zająłem swoje miejsce.
- Więc? - odezwałem się potężnym głosem, a oczy wszystkich zgromadzonych zwróciły się w moją stronę. - Czy ktoś mimzdradzi co, lub kto to jest ten cały Gorogor?
Ila pacnęła się łapą w czoło i przejechała nią po całym pysku. Chrząknąłem i spojrzałem na nią ostro, lecz nieznacznie.
- Taa... więc tak się składa... - zaczęła mówić spokojnie moja siostra, ale chyba jej nerwy nie wytrzymały takiego napięcia, że wyrzuciła z siebie wszystko jednym tchem - GOROGOR, TO JEDEN Z "PIĄTKI"! TRZECI NAJPOTĘŻNIEJSZY, W KTÓRYM ZAPIECZĘTOWANO DEMONA! NAWIEDZA NASZE WATAHY I MORDUJE WILKI, WIĘC BĄDŹ TAK ŁASKAWY I COŚ Z TYM ZRÓB!
Westchnąłem. Ten wieczór chyba nie zapowiadał się na jeden z milszych...
<Goya? Wena = 00,000,001 >.<>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz