Ech... czego się nie robi dla słodkich, natrętnych kobietek z oczami ze Shreka? Westchnąłem ciężko i ustawiłem się w dobrej pozycji. Wziąłem głęboki oddech. Jak to leciało? Rozluźnij się... pomyśl o czymś przyjemnym... pomyśl o czymś przyjemnym? Niby o czym ja miałem pomyśleć? Okej... pomyślałem, że jeśli pomyślę o czymś przyjemnym, czyli tym, zrobię to i będę miał kolejny odważnik z głowy. Później zaciśnij pięść i... puść całą zebraną energię lodową na powietrze!
Uchyliłem lekko powieki. Z moich łap wydobyły się tylko malutkie stróżki srebrzystego lodu i opadły na ziemię prawie tak, jak wirujące płatki śniegu. Spłonąłem rumieńcem i usiadłem natychmiast na ziemi.
- To ma być górka lodowa?! - wadera parsknęła gromkim śmiechem. Miałem zamiar udawać, że śmieję się razem z nią, żeby nie wyjść na skończonego idiotę, ale jakoś wcale nie było mi do śmiechu.
- Chyba widzisz, że nie. - mruknąłem posępnie i zamilkłem wlepiając wzrok w ziemię.
- Oj, no, co jesteś taki nachmurzony? - wadera przysiadła obok mnie i szturchnęła mnie łokciem. - Trzeba się umieć śmiać z siebie, a nie użalać. Śmiej się, a nie użalaj nad sobą, bo na pewno ci wyjdzie za drugim razem!
- Nie.
- Co "nie"? - zdziwiła się wadera.
- Jakoś wcale mi nie do śmiechu, ponieważ wiem, że to mi nie wyjdzie! - wziąłem głęboki wdech.
- Oj daj spokój! Wystarczy, że...
- Nie.
- Ale dlaczego niby? - wadera uniosła brwi.
- Bo... ja... zapomniałem jak to się robi...
<Dia?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz