To była dość niezręczna sytuacja.Nigdy nie wiedziałem, nie wiem i raczej nie będę wiedział, co zrobić, gdy ktoś przy mnie zacznie płakać. Miałem tylko jedną opcję: Spróbować jakoś niezdarnie pocieszyć.
- Ee... Mell? - chrząknąłem.
- T... tak? - powiedziała przez łzy i spojrzała na mnie swoimi wielkimi, szklistymi oczami.
- Czy teraz mi powiesz, co się stało? Wiem, że nie jestem w tym najlepszy i w ogóle, ale może mógłbym cię jakoś pocieszyć? No wiesz... żebyś poczuła się lepiej? - odparłem z nikłą nutką nadziei w głosie. - Proszę?
Zapadła cisza. Zebrało się na silny wiatr, który obrywał kolejno z drzew niektóre obeschłe już liście. Zrobiło się chłodno, a po niebie, niczym po tafli wody rozlały się ciemnoszare burzowe chmury. Zbierało się na burzę. Nie wiedziałem kompletnie, co mam zrobić, czy powiedzieć, że zbiera się na deszcz i lepiej by było, gdybyśmy się schowali w jakiejś jaskini, czy coś, czy może poczekać, aż wadera odpowie. Nie musiałem jednak podejmować tej decyzji, bo Mell zaczęła mówić przez łzy:
- ...
<Mell? Powiesz mi o co chodzi?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz