Kiedy otłumaniony jeszcze po śirodku nasennym ruszyłęm w las czujem jak jest wszechobecna cisza i spokój. Niby dobrze, ale co w tym ciekawego?
Szedłem w niewiadomym kierunku. Czekałem na sen i coś co się zdarzy. Przystanołem gdy już znalazłem się poza watahą. Stwierdziłęm, że mogę się tu zdrzemnąć, ale... Nie chciało mi się spać. To już trzecia nieprzespana noc. Musiałem zażyć śirodka nasennoego, ale nawet on mi nie pomugł. Wręcz przeciwnie czułęm się otłumaniony, ale nie chciałem spać. Nawet zaczołem już widzieć podwójnie.
Zobaczyłem na niebie drógie słońce. To słońce było bardziej czerwone niż żułte- w tym stanie nic mnie nie zdziwi. Odeszłęm na bok i z tępą miną patrzyłem jak kula spada w odalone o może 100m krzaki. Nie zainteresowało mnie to specjalnie, ale podszedłem dla świętego spokoju.
Zastałem wielką dziurę i kilka strumyczków lawy. Unosił się nad tym czarny pył. Wyglądało to jak po uderzeniu lalowej komety. Stanołem prosto i przetarłem oczy. Widok się nie zmienił. No cóż. Może tak to zostawić? Nie wiem. Nie znam tych terenów.
-Halo! Czy ktoś mnie słyszy?-zawołałęm dziwnym głowem.
Usłyszałem poruszenie.
-Hej!- zawołał męski głos.-Ty tam na górze! Pomóż mi co?
-Gdzie jesteś?- zdziwiłem się.-Kim jesteś?
-Wilkiem lawy. Lowoys się nazywam. Jestem na dole. W dziórze.-Zawołał ochryple.
„Ta jasne ty mnie tam zabijesz, a ja się dam.”
-Ty Lowoysie! Proszę cię o opisanie swego położenia.- nie wiedziałem co powiedzieć.
-Dobra...- szepnoł.-Nade mną stoi debil. Jestem w stanie krytycznym, a czas leci nieublaganie.
-Gdzie dokładnie stoii debil?- udałem gupka.
Umilkł.
-Dziękuję za połączenie się z linią, Sperrk odpada.- powiedziałęm odwracając się od dziury.
-Dobra! Zaczekaj!- krzyczał.
Chłopak zaczoł ryczeć.
-Ja mam rodzinę! Moja żona się załamie i jeszcze osiroci... osiem dzieci!- wrzasnoł.
Zrobiło mi się miękko w kolanach. W sercu też.
Westchnołem i zszedłem do dziury. Zobaczyłem, że leży tam młody basior. Cały w koloże lawy. Jego oczy wręcz płoneły, a z prawego boku leciała... lawa. Mocą umysłu podniosłem skały tak by i on się z nimi uniusł. Wyszłem z dziury i przesunołęm basiora na trawę. Spojrzałęm na niego.
-Nie mumiem ci pomóc.- mruknołem.
-Wejdź tam i przynieś z tamtąd taki zielony pas z flakonikami.- nakazał.
Znórzony zrobiłem co chciał.
Przesunoł łapą po flakonikach i jeden z nich wyciągnął.
-Zanim mi tu padniesz, i nie zdołasz mi pomóc wypij to.- podał mi byteleczkę z fioletowo zielonym czymś.
-Nie ufam ci.- wypaliłem.
-Ja też sobie nie ufam więc pij.- odwrócił wzrok.
„Eh. Żyje się raz.”
Przyłożyłęm bytelkę do buzi i polknołem całą zawartość.
Było smaczne!
Chwilę się pokołysałem. Naglę padłem na ziemię i zasnołem.
Otworzyłem oczy i wiedziałem, że nic się nie zmieniło. Prawie nic. Ja byłem wyspany i trzeźwy umysłowo.
-Teraz ty pomogłeś mi.- wymamroałem.
-Tak.- Wcisnoł mi do łapy naśiąknięty czymś liść.-Przyłuż to do mojej rany.
Zrobiłęm to. Rana zaczeła skwierczeć, a basiro krzyczał w niebogłosy.
Nie dałem rady i podniosłem liść. Wilk dyszał ze zmęczenia.
-Dzięki.- wypalił.
Wstał.
-Czemu tam leżałeś?- zapytałęm.
-Bo jestem wilkiem lawy, a moce mam wilka magnetycznego. Jestem jak dziwadło. Moje stado chce mnie zabić. Wilki lawy nie lubią odmieńców. Bardzo jestem... Jestem pożądanym towarem.- powiedział z pretęsjami.-Tak tak. Nie mam żony, dzieci też, ale też mam prawo żyć.
-Ojej! Jak ci pomóc?- zapytałem.
-Już nie można...
-Zawsze znajdze się jakieś wyjście.- powiedziałem.
-Nie zawsze. Ja mogę tylko uciekać.- szepnoł.
Zrobiło mi się go żal.
-A jak zmienisz wygląd?- zapytałem.
-Dobra jednak jest wyjście.- powiedział.
***(Zmienianie wyglądu)***
Gdy zmieniłęm jego barwę futra na zieloną i dałem mu ubranie łowcy- jego wygląd zmienił się baaaardzo. Nikt go nie rospozna, nawet jego mama.
-I jak wyglądam?- zapytał.
-Dobrze!- powiedziałem.
-Dięki Speker.- powiedział myląc moje imię.
Poczułem się urażony, ale ważne, że teraz chłopak może normalnie żyć.
Pożegnał się ze mną. Był miły na tyle by mi dać trochę tego śirodka na sen. Ucieszyłem się i dałem mu spokojnie odejśc w las. Brajowało mi adrenaliny, a ten wilk umiał ją zapewnić!
Gdy opowiadałęm o tym wydarzeniu Ignis widziałem jej niedowierzanie w oczach, ale nic nie powiedziała. Może dziś każdego to spotkało?!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz