niedziela, 30 sierpnia 2015

Od Dezessi CD. Ruby

Rozglądnełam się po małej chatce mojej kolerzanki. Trochę się zmieniło, ale nadal jest uroczo.
-To...- zaczeła Ruby.
-Czy masz eliksir tęczy na zbyciu?- zapytałam.
-Tak mam jeden. Zaczekajcie!- uśmiechneła się Fiora.
Machneła ęką i podeszła do drzwi od jej pracowni. 
Znikneła w drzwiach pracowni. Uśmiechnęłam się do Ruby.
-Kim ona jest?- szepneła.
-Jest merlinem. To jest Fiora. Ona tworzy eliksiry.- od szepnełam.
Usłyszekiśmy odgłos szkła i trochę westchnień. Po chwili wyszła z pracowni Fiora i podała mi mały flakonik z fioletową mgłą w śirodku. Spojrzałam na nią uważnie.
-Moja ostatnia.- powiedziała Fiora.-Co zamierzacie z tym zrobić? Tak konkretnie.
-Tylko poleprzyć pogodę i tym samym poleprzyć nastroje wilków z watahy!- odpowiedziałam pełna energii.
-Więc może już zaczniemy?- zapytała nie cierpliwie Ruby.
-Tak. Lepiej się pośpierzcie zanim mgła opadnie. Ty Deze wiesz jak tego urzyć.- ponagliła Fiora.
Wstałyśmy z kanapi i podeszłyśmy do drzwi. Wychodząc walnełam się w głowę. Drzwi były nie na moje rozmiary. Stanełyśmy przed domkiem i ostatni raz spojrzałyśmy w jej okna. Usłyszałyśmy trzaski i odgłosy tłuczonego szkła. Popatrzyłyśmy po sobie.
-Ona tak zawsze.- wyjaśniłam.- Miała rację trzeba się spieszyć. Za mną!- krzyknęłam w biegu.
Ruby szybko mnie dogoniła. Biegłyśmy od czasu do czasu przeskakując jakiś pień lub krzak. Obydwie się zagapiłyśmy i wleciałyśmy z rospędu do jeziorka. Zimna woda obmyła nasze drobne zadrapania i uspokoiła. Było w niej bardzo przyjemnie, aż się wychodzić nie chciało. Właśnie w tej wodzie zaczełam słyszeć śpiew ptaków, ich echo i zobaczyłam białe jak śnieg ćmy. Latały tak dumnie i wdzięcznie!
-Dobra.-otrzeźwiałąm.-Pomyśl jaką chcesz pogodę i kiedy będziesz pewna, ze taką chcesz skup się i wypuść mgłę.
-A jak mgła się dowie co ja chcę?- zapytała.
-Nie martw się. Ona słyszy myśli.- odparłam.
Podałam Ruby flakonik z mgłą. Chwilę patrzyła w niego. Popatrzyła w niebo i zamkneła oczy. Ścisneła mocno flakonik i było widać jej kłykcie. Kiedy otworzyła oczy chwyciła za korek od flakonu. Delikatnie go otworzyła i szepneła suptelnym głosem:
-Leć!
Patrzyłyśmy jak piękna mgła unosi się wysoko, wysoko do chmur. Nagle całe niebo było od mgły. Ptaki zaczeły podlatywać coraz wyrzej. Zwierzęta zaczeły się budzić. 
Z nieba zaczoł padać śnieg, ale słońce grzało tak mocno, że nie było to odczuwalne. Śnieg nie topniał tylko miło otulal łapy dając odrobinkę zimna w ten gorący dzień. Z mgły wysuneła się tęcza. Niebo stało się bez chmurne,a na ziemię spadła biało fioletowa mgła. Było wszystko przez nią wiać w piękniejszych kolorach. Wszystko stało się takie piękne! Śnieg w lecie! Mgła, tęcza i słońce w jednym! Sceneriia była taka piękna, że wręcz można było się czuć jak w siudmym niebie.
Ruby wyszczeżyła śnieżno białe zęby w uśmiech. Ucieszyła się efektem jej myśli. Byłam z niej dumna. Jej wyobraźnia nie miała granic. Spojrzałam na nią zdumiona.
-Pięknie! Pięknie! Cudownie! Cudo!- zaczeła się śmiać i tańczyć.
-Jesteś genialna!- wykrzyknełąm.
-Wiem!- powiedziała dumnie.
Zaśmiałyśmy się. Patrzyłyś na niebo z zadowoleniem.
-Ile to się utrzyma?- zapytała.
-Nie wiem.- wzruszyłam ramionami.
Nagle zawiał mocny wiatr. Był tak mocy, że kilka drzew się przewaliło. Spojrzałam na Ruby pytająco. Ona też nic o tym nie wiedziała.

<Krótko zwięźle i na temat. Sorki, że musiałaś czekać, ale nie mialąm internetu.>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz