czwartek, 20 sierpnia 2015

Od Sandstorm CD. Louisa

Dzisiejszy dzień nie należał do tych szczęśliwszych. Od rana uderzałam i wpadałam na różne rzeczy. Począwszy od zwykłych kamyków, kończąc na gałęziach i innych zielonych.
Szłam ścieżką, mając nadzieję, że ten dzień  szybko się skończy. Spojrzałam na przelatującego ptaka, gdy ktoś zwrócił moją uwagę.
- Przepraszam - wyjąkał nieznajomy wstając. 
Spojrzałam na niego z lekka zdziwiona. Wilki lądujące u moich łap? Dziwniej być już nie może. Ale przynajmniej nie wylądował na mnie, dodając mi kolejnych otarć i siniaków.
- Nic nie szkodzi - odchrząknęłam i wymusiłam uśmiech. 
Basior złapawszy równowagę, otrzepał się z piasku i pyłu. Gdy skończył spojrzał na mnie i powiedział:
- Jestem Louis, a pani toooo...? 
Chrząknęłam i urwałam kontakt wzrokowy. 
- Sandstorm. 
- Miło mi. - Basior zrobił coś w rodzaju ukłonu, ale szybko się podniósł i uśmiechnął. 
I co teraz? Zaprosi na spacer?
- Może mała przechadzka? 
I punkt dla mnie.
Kiwnęłam głową i ruszyliśmy przed siebie. 
***
- Jesteś nowa? - Spytał, gdy omijaliśmy grupkę wilków. 
Podciągnęłam nosem.
- N-nie, jestem tu od dawna. 
- W takim razie dlaczego dotąd cie nie zauważyłem?
- Nie przepadam rzucać się w oczy - wzruszyłam ramionami. 

<Louis? Sorki, ale nie miałam co wymyślić :/>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz