Kilka dni temu dołączyłam do pewnej watahy. Nikomu nie powiedziałam skąd tak naprawdę pochodzę. Bałam się, że jak komuś to wyjawię znienawidzą mnie i wyrzucą. Tak samo jak z mojego rodzinnego piekła. Siedziałam po jakimś drzewem. Było jedyne na polanie i dawało przyjemny cień. Nie wiem jak długo tu siedziałam, ale po chwili poczułam nieznajomy zapach. Nieopodal mnie stał jakiś wilk. Odwróciłam się i za uwarzyłam dziwnie wyglądającego wilka. Był strasznie wychudzony i wyglądał jakby miał wiele ran. Jednak jego serce było czyste. A jego dusza dobra. wiedziałam to ponieważ zajrzałam w ich głąb.
- Witaj. - powiedział nieśmiało i jakby nie obecnie. Tak jakby odezwał się tylko dlatego, że przypadkiem tu siedzę. Kiwnęłam w odpowiedzi głową, tak jak to się robi, tyle, że ja nie odpowiedziałam. Byłam niemową, a z telepatii korzystałam rzadko. Nie lubiłam się odzywać, dlatego podobało mi się to kim byłam.
< Death? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz