Po tym jak zostałam wygnana z Inarii (mojej watahy) wyruszyłam na pustynie! Mieszkałam przy oazie a raczej w oazie gdyż była otoczona klifami. Przeżyłam jedząc jaszczurki i ich jajka (były małe i nie był to wielki posiłek). Jednak nudziło mi się to życie i poszłam w dalszą podróż... kiedy poczułam pod łapami trawę byłam najszczęśliwsza na świecie... zaczęłam biec i wpadłam na jakiegoś basiora.
-Przepraszam! - powiedziałam. gdyż jestem uprzejma.
-Nie szkodzi - odpowiedział basior.
-Jak masz na imię? - spytał.
-Jestem Kalisa! - odpowiedziałam mu.
-Piękne imię dla pięknej wadery - odpowiedział. - A ja jestem Aventy - dopowiedział po chwili.
-Należysz do jakiejś watahy? - spytałam.
-Jestem alfą Watahy Mrocznej Krwi - odpowiedział mi basior.
- A mogę dołączyć? - spytałam go z entuzjazmem.
-Oczywiście! - odpowiedział mi.
Teraz jestem tu i tu zostanę!
<Aventy?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz