poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Od Cole'a CD. Emmy

 - Z dziką przyjemnością - wyszczerzyłem zęby. - Bardzo zgłodniałem od nadmiaru wrażeń...
 Poruszyłem znacząco brwiami a Emma zaśmiała się głośno. Starałem się udawać szczęśliwego i bestroskiego... jednak coś nie dawało mi spokoju. W moim mózgu szalała jakaś nieodczytna myśl. Chcąc mnie poinformować, ostrzedz, otworzyć oczy. Ukazać szczegół, który starałem się ignorować przez całe swoje życie. Miałem wrażenie, że... że ktoś nas obserwuje. Postanowiłem jednak zignorować tę okropną myśl. Pokręciłem głową i uśmiechnąłem się jak najnaturalniej potrafiłem.

Zaczailiśmy się w krzakach na polanie nieopodal jaskiń alfy. Na nasze szczęście pałso się tam więcej saren niż się spodziewałem.
 - Ja biorę pierwszą - mruknęła Emma, po czym rzuciła się na polanę dobierając do najbliżej znajdującej się zdobyczy. Reszta saren zaczęła gorączkowo uciekać w zupełnie przeciwnym kierunku niż się znajdowałem. Nagle za moimi plecami śmignęło coś z niesamowitą prędkością, ledwo muskając mnie w kark. Odwróciłem się przerażony i zacząłem rozglądać po gęstwinie drzew zanurzających się w mroku lasu. Poruszyłem się niespokojnie. Niczego nie dostrzegłem. Przełknąłem ślinę. To zaczynało się robić coraz dziwniejsze i coraz bardziej przerażające. Nagle poczułem czyjś gorący oddech na karku.  Odwróciłem się z sercem na włosku i spojrzałem w... oczy Emmy.
 - No i coś ty robił? - Zapytała z niesmakiem i trąciła mnie łapą.
 - Przepraszam... ja tak jakby no... zamyśliłem się. Ten - zachichotałem nerwowo.
 - Dobra, niech ci będzie. Obiad czeka - pokręciła głową i uśmiechnęła się delikatnie. Wyglądała dziś wyjątkowo pięknie.

Po spożytym posiłku udaliśmy się do naszych jaskiń. Były niedaleko siebie, więc postanowiłem odprowadzić Emmę. Gdy stanęliśmy przed jaskinią wadery ucałowałem ją w czoło i powiedziałem melancholijnie:
 - No to... dobranoc. Widzimy się jutro, nie?
 - No, chyba tak - wydukała Emma. Wyglądała, jakby była wykonana z waty cukrowej.
 - Wszystko dobrze? - Zapytałem z niepokojem.
 - Tak. Dobranoc - ziewnęła wadera i udała się do swojej jaskini. Wzruszyłem ramionami. Nagle coś czarnego pojawiło się na drodze tuż przed moim nosem.

<Emma?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz