-Ach... - westchnąłem i zamknąłem oczy po czym znów spojrzałem na waderę - Jestem strasznym tchórzem. Wolałbym uciec lub zabić się byle żadnej z was nie zranić. Może i tego nie okażecie ale gdy wybiorę jedną z was i tak druga głęboko w swoim sercu będzie miała do mnie urazę i szczerze nienawidziła za co co zrobiłem...
Byłem naprawdę rozdarty... Dlaczego nie umiem poprostu powiedzieć jednej wprost, że... Obie były żywymi istotami i czułem "wybierając" pomiędzy nimi jakby były jakimiś przedmiotami.
Natychmiast odrzuciłem te myśli na bok i zwróciłem się znów do Ecclesi.
Spojrzałem w tej jej piękne oczy ale nie były już takie wesołe jak kiedyś...
-Ecclesia, proszę, daj mi trochę czasu... Ach... Ja - uderzyłem się łapą w czoło aby się opamiętać i nie zdałem sobie sprawy, że to ta zabandażowaną i syknąłem cicho z bólu...
<Eccleia? Przepraszam za moją nieobecność :)>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz