Otworzyłam oczy. Ranek był chmurny i deszczowy. Poszłam zapolować, ale na polowaniu spotkałam kogoś.
-Hej - przywitał się basior. - Jestem Aventy, alfa watahy.
-A ja jestem Hazel i jestem początkującym zabójcą - zaśmiałam się. Aventy też się uśmiechnął pod nosem.
-Mam dla ciebie zadanie - powiedział.
-Wal - uśmiechnęłam się.
-Znajdź i upoluj... Bodajże największego jelenia jakiego uda ci się znaleźć.
-Okej. To zadanie na teraz?
Przytaknął. Pożegnałam się i już chciałam odchodzić kiedy basior powiedział:
-Masz czas do pierwszej po południu. Do tego czasu musisz przynieść mi ofiarę.
-Jasne - mrugnęłam i odeszłam.
***
Za pięć minut miała być 13:00. Wlokłam jelenia do jaskini alfy. O 12:59 stanęłam przed jaskinią basiora i zawołałam w mrok:
-Już jestem.
Aventy pojawił się z uśmieszkiem pod nosem.
-Świetnie się spisałaś - pochwalił mnie.
-Dzięki - powiedziałam z uśmiechem.
<Aventy? :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz