niedziela, 12 października 2014

Od Moon

Urodziłam się w zwykłej pokojowo nastawionej do wszystkiego co żyje watasze. Miałam kochającą rodzinę, tak mi się przynajmniej wydawało. Pewnego dnia wpadłam w kłótnie z synem alfy. Doszło do bójki. którą nasz alfa przerwał. Skończyło się tylko na pouczeniach. Chwilę później zapadł zmrok i wszyscy poszliśmy spać. Rano gdy się obudziłam nikogo nie było. Na początku pomyślałam że to żart i zaczęłam ich szukać. Na marne. W końcu zrozumiałam że po prostu mnie zostawili. Ale dla czego? To chodziło o tą bójkę? Dlaczego rodzice się nie sprzeciwili? Jak tak można? Nurtowały mnie pytania. Oni nie zostawili żadnych śladów, co było bardzo dziwne. Załamałam się. Musiałam ruszyć przed siebie. Po jakiś 2 dniach zobaczyłam w oddali postać wilka. Ruszyłam pędem w jego stronę. To była wadera, zatrzymałam się tuż przed nią.  Wystraszyła się. Wybuchła kłótnia. Lecz nie trwała długo, po jakimś czasie się zaprzyjaźniłyśmy. Byłyśmy nie rozłączne. Lecz jednak podczas każdej przyjaźni dochodzi do sprzeczek. Byłam wściekła. Dostałam ataku furii. Moje futro zrobiło się czarne, a pasy na nim zaczęły lśnić. Ruszyłam w jej stronę. Dalej film mi się urwał. Ocknęłam się na polanie. Byłam wykończona. Kiedy doszłam do siebie zorientowałam się że ona leży koło mnie...martwa. Jej ciało było rozszarpane. Rozejrzałam się na boki. Otaczały nas zmasakrowane drzewa. Załamałam się i uciekłam z tamtąd.
***
Ćwiczyłam moją nowo poznaną moc - niewidzialność. Zakradłam się do jelenia. Na luzie chciałam wskoczyć na niego. Jednak podczas skoku zderzyłam się z jakimś wilkiem.

<Aventy?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz