Westchnęłam cicho. Nie przepadałam za deszczem... Złe wspomnienia z dzieciństwem..Skrzywiłam się lekko.
-Gdzie możemy się skryć? - Spytałam spoglądając na niego.
-Niedaleko jest jaskinia w której możemy przeczekać deszcz - Wyszczerzył się.
-Nie jest zamieszkana... Prawda?
-Skądże! - Zaśmiał się.
-A więc ruszajmy. - Po paru minutach, zaczęło padać jak z cebra. Na niebie malowały się czarne chmury w towarzystwie złotych piorunów. Gdy zagrzmiało, aż podskoczyłam ze strachu, po czym podkuliłam ogon.
-Boisz się burzy? - Basior padł na ziemię i zaczął się śmiać.
-Nie boję się. - Wypięłam dumnie piersi i spojrzałam w niebo. Próbowałam stłumić w sobie strach, lecz na próżno.
<Michael?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz