Wadera zasnęła. Spojrzałem tylko na nią i uśmiechnąłem się pod nosem. Spojrzałem w rozległe, rozgwieżdżone niebo. Było przepiękne. Mieniło się tysiącem odcieni różu, fioletu, granatów... Coś czego nie byłem w stanie opisać. Szkoda, że Drew nie mogła tego zobaczyć... westchnąłem.
Rozmarzonym wzrokiem wniknąłem w piękne gwiazdy i również zasnąłem.
***
Rano obudził mnie strumień zimnej wody, rozbryzgujący się mo moją gło. Natychmiast zerwałem się na równe nogi.
- Hej! Co jest?! - otrzepałem się i zacząłem rozglądać. - To już nie można sobie pospać?
W tej chwili zobaczyłem przed sobą Drew. Była cała rozpromieniona i już nie miała na sobie bandaży. Najwidoczniej wydobrzała.
- Chciałam tylko sprawdzić, czy żyjesz... - spojrzała wymownie w niebo, po czym parsknęła śmiechem. Ja również się do niej dołączyłem. Najwidoczniej dzisiaj była w zdecydowanie leprzym chumorze.
<Drew?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz