Minął tydzień od mojego dołączenia do Watahy Mrocznej Krwi. Alfa wydaje się być naprawdę miły i chyba mogę powiedzieć, że mu ufam. Staram się oswoić z tym, że już nie jestem samotnikiem, ale przynależę do watahy. Jeszcze z nikim poza Alfą nie rozmawiałam i nawet nie wiem jak zacząć z kimkolwiek rozmowę. Ale nie ma się chyba co śpieszyć…
Przechadzałam się po lesie szukając sobie czegoś ciekawego do roboty. Zatrzymałam się przed jednym z najwyższych drzew jakie tutaj zauważyłam. Coś kusiło mnie by na nie wejść i obserwować wszystko, co dzieje się dookoła. Ale jak wszyscy wiedzą wilki nie chodzą po drzewach. Postanowiłam przybrać postać wróbla i tak też zrobiłam. Wzbiłam się w powietrze i usiadłam na pierwszej lepszej gałęzi, z której mogłam dostrzec wszystko.
Malownicze tereny naszej watahy rozciągały się bardzo daleko. Ale dlaczego było tu tak pusto? Wyglądało to tak jakby, nigdzie nie było żadnej żywej duszy. Jest dopiero jedenasta w nocy. To chyba niemożliwe, żeby wszyscy spali.
Było bardzo ciemno. Przez gęste chmury prawie nie było widać gwiazd. Tylko okrągła tarcza księżyca w pełni nie pozwalała się zakryć. Las nim oświetlony dziś wyglądał naprawdę pięknie.
Ponieważ zwykle szybko się nudzę postacią wróbla, chciałam wypróbować po prostu wilka na drzewie. I ledwo, co wróciłam do normalnej postaci – wilczycy o dziewięciu ogonach – tak już okazało się, że wcale nie byłam sama. Ja tylko jestem ślepa!
- Hej? – usłyszałam pod sobą czyjś głos i zwróciłam łeb w jego kierunku. Stał tam jakiś wilk z watahy (co do tego nie miałam wątpliwości. Ale z tej wysokości miałam problem z rozróżnieniem czy to basior czy wadera. – Co ty tam robisz?
- E-emm. – nie wiedziałam, co mam odpowiedzieć i tylko patrzyłam się jak głupia, po czym dodałam. – Oglądam las.
- Tu jest pełno wysokich wzgórz. Nie trzeba włazić na drzewa.
- Po prostu miałam ochotę tu wejść i obserwować, więc to robię. – odparłam lekko zdenerwowana.
<Ktoś? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz