- Czy wy zamierzaliście tędy przypadkiem przejść? - powtórzył pytanie basior. Uniosłem brwi.
- Tak jakby... - odpowiedziałem to samo co Gracie. Ona spojrzała na mnie z niedowierzaniem wzrokiem, który mówił "właśnie nas uśmierciłeś". Uśmiechnąłem się. Wilk tak wątłej budowy nie może być taki silny. Gdy nagle rozległ się... huk? Biały dym rozprzestrzenił się w powietrzu.
- Co to jest? - krzyknęła Grace.
- Może jakiś środek trujący? - chwyciłem się za gardło i zacząłem się dusić... tak mi się wydawało. Po chwili dym opadł. Ja podniosłem się z ziemi i zaczerwieniłem się lekko. Grace spojrzała na mnie jak na idiotę, ale i tak podeszła i przytuliła mnie. Odwzajemniłem uścisk i uśmiechnąłem się szczerze, mając wreszcie kogo kochać. Poszliśmy razem w stronę jaskini. Chciałem to skomentować czymś w stylu "Ok... to było BARDZO dziwne", ale stwierdziłem, że nie będę zagłuszał tej pięknej ciszy.
<Grace...? Deidara i Deidara... ciągle tylko ten Deidara ;). Czyżby Gaarnek już Ci się znudził? Jeszcze niedawno tak go kochałaś a Deidary (poor him) nienawidziłaś. Co to za rewoluszyn? xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz