Po posiłku Cobalt zaprowadził mnie na jedną z leśnych polan. Z pełnymi brzuchami wylegiwaliśmy się na szmaragdowej trawie. Lewitowałam leząc na plecach wpatrując się w puszyste obłoczki. Co chwilę pokazywałam Cobaltowi jaka chmurka przypominała mi jakie zwierzę. Wkrótce zamilkłam.
- Coś nie tak? - spytał.
- Nie, wszystko w porządku - uśmiechnęłam się blado.
Poleżałam jeszcze chwilę po czym opadłam na ziemi. Spojrzałam na basiora, ale kiedy nasze spojrzenia się spotkały szybko obróciłam głowę w bok.
- Coś jest nie tak, widzę to.
Zaśmiałam się. Śmieszyło mnie o, że większość wilków uważa, że coś mi dolega, ale tak na prawdę czuję się w porządku.
- Oh! Przecież wszystko gra - uśmiechnęłam się na dowód.
<Cobalt? Kurczę, sory, że takie krótkie>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz