-No to jesteśmy - oznajmiłem kiedy doszliśmy do jaskini Mony.
-Dzięki za odprowadzenie - powiedziała.
-Nie ma za co - powiedziałem z uśmiechem - spotkamy się jutro?
-Pewnie, ale gdzie i kiedy? - powiedziała trochę niepewnie.
-Może rano na polanie? - zapytałem.
-Okay - powiedziała z uśmiechen i zniknęła w mroku jaskini.
Poszedłem do swojej jaskini która jest niedaleko po drodze rozmyślając o dzisiejszym dniu. Gdy już dotarłem położyłem się na płaskim kamieniu i zasnąłem. Rano obudziły mnie śpiewy ptaków. Przeciągnąłem się i ruszyłem w stronę polany. Kiedy dotarłem Mona już na mnie czekała.
<Mona? Moja wena gdzieś uciekła :( >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz