Leżałem w jaskini. Byłem przymulony. Od kilku tygodni moje życie polegało tylko na jedzeniu, piciu i spaniu. Nie miałem przyjaciela, ba! Ja tu nikogo nie znałem! W każdym razie postanowiłem to zmienić... Wyszedłem z jaskini i przeciągnąłem się. Nagle przed nosem przebiegła mi wadera. Nie znałem jej (co kilka dni chodziłem pod tablicę informacyjną, więc byłem na bieżąco w sprawach nowych członków). Ruszyłem za nią. Nie wiedziałem właściwie czemu... W szaleńczym biegu wpadłem na nią. Była piękna..., jej oczy były zwężone w szparki, a jej sierść była cudownie biała z różowymi refleksami...
<Ecclesia?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz