niedziela, 10 sierpnia 2014

Od Susan CD. Deatha


Uciekałam przed nim po całej wysepce. Zobaczyłam przed sobą palmę i ostro skręciłam. Death nie zdążył i uderzył w drzewo, z którego spadły kokosy. Znów zaczęłam się chaotycznie śmiać.
-Tak cię to bawi?-zapytał masując się po nosie.
-T..ta...mmmpppffff... - nie mogłam wydusić z siebie ani jednego słowa. Ponownie padłam na piasek. Gdy się uspokoiłam wstałam. - Chodź tu potworze z bagien-powiedziałam i podeszłam do niego. Obejrzałam jego nos.-Nic Ci nie będzie - powiedziałam i palnęłam go w nos. 
-Auć!
-Hehehe. Dobrze Ci tak! Mogłeś patrzeć co robisz!
-Bardzo śmieszne...
-Chcesz kokosa? - zapytałam.
-No...dobra...
Uderzyłam w orzech, a on rozłamał się na pół. W srodku bylo mleko kokosowe. Wylałam je.
-Czemu wylewasz?
-Nie lubię. Wolę wiórki.
-Są kaloryczne!
-Niemożliwe! Dietetyk się znalazł! 
-Dobra, dobra...-wziął łyk mleczka kokosowego i.... wypluł zawartość swojego pyska, co wywołało mój śmiech.
-Mówiłam?
-Mówiłaś...
Zjedliśmy wiórki. Popatrzyłam na jeden punkt. Był nim klif.
-Chodź - powiedziałam i zaczęłam biec w stronę klifu. 
Wspięliśmy się i usiedliśmy na brzegu. Patrzyliśmy na zachód słońca.

< Deathuś? :) >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz