- Hej! - zacząłem się śmiać i również wyłożyłem się na białym piasku. Było tak miło. Wreszcie jakaś osoba przestała zważać na mój okropny wygląd i doceniła to, co kryje się w moim sercu. Ulżyło mi. Postanowiłem zachowywać się jak najmilej w stosunku do Susan, bo obecnie tylko ona była jedyną osobą, która mnie doceniła. Która była dla mnie ważna. Bliska mojemu sercu.
- No co syrenko? - wyszczerzyła kły w białym, promiennym uśmiechu.
- Nic. Nie jestem syreną, tylko potworem z bagien! - udałem niski ochrypły ton i rzuciłem się ze śmiechem na waderę. Ona uniknęła mnie i zaczęła przede mną ze śmiechem.
<Susi?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz